#SUMMER BREAK: NEAPOL i okolice



Neapol — miejsce narodzin jednej z najbardziej ubóstwianych potraw — Pizzy. Tak, pizza w Mediolanie to nie posiłek, to przeżycie duchowe, pięknie zresztą zagrane przez Julie Roberts w filmie „Jedz, Módl się, Kochaj". Zdecydowanie zgadzam się z przesłaniem filmu, ze Włochy to idealne miejsce, aby odkryć przyjemność na nowo, ale po kolei!

W Neapolu wylądowaliśmy w czwartek i od razu wyruszyliśmy autem do Piano di Sorrento, gdzie zaplanowaliśmy naszą bazę do zwiedzania półwyspu. Zatrzymaliśmy się w przepięknym B&B - La Gaggia Guest House, z cudownym ogrodem cytrusowym i widokiem na drogę do Sorrento. Spędziliśmy tam jedne z najpiękniejszych dni tego lata. Dom znajduje się na końcu bocznej uliczki i jest zupełnie osłonięty od wścibskich gapiów. Wielki ogród dostarcza nie tylko kojącego cienia, ale również pożywienia, gdyż akurat kończył się sezon na pomarańcze i dosłownie spadały dla nas z nieba!

Pensjonat jest prowadzony przez dzieci właściciela i czuć tu prawdziwie rodzinną atmosferę na każdym kroku, począwszy od witających nas każdego dnia i śledzących każdy nasz krok trzech małych piesków, poprzez serdeczność gospodarzy kończąc na przepysznych śniadaniach pełnych miejscowych przysmaków. Zdecydowanie cztery dni to za mało i na pewno tam wrócę!












Następnego dnia zaplanowaliśmy wycieczkę na Capri. Wstaliśmy wcześniej i posileni pysznym śniadaniem, poszliśmy na pociąg do Sorrento. Nie obyło się oczywiście bez niespodzianek, bo rozkład jazdy pociągów to chyba kwestia bardziej umowna i ten, na który czekaliśmy, nie dotarł, co ostatecznie skończyło się dość gwałtownym biegiem po milionach schodów w Sorrento, aby dotrzeć na czas. Na miejscu okazało się, iż to poświęcenie zdało się na nic, bo prom nam odpłynął. Na szczęście dla nas promy odpływają z Sorrento na Capri do 15 min, o czym wolałabym jednak wiedzieć przed biegiem 5 km w klapkach.

Jednak wycieczka była tego warta. Prom z Sorrento do Capri płynie ok. 20 - 30 min, wiec dosłownie po chwili znajdujemy się w Marina Grande na wyspie. Tu mamy kilka opcji — możemy się wybrać na zwiedzanie wyspy pieszo bądź za opłatą udać się w ok.1.5 h rejs dookoła wyspy. My z mężem wybraliśmy tę drugą opcję i serdecznie ją polecam, bo w 35-stopniowym upale, morska bryza jest jak błogosławieństwo. W pakiecie, oprócz cudownych widoków dostajemy też możliwość zwiedzenie pięknej jaskini Blue Grotto i jak będziecie mieli szczęście to też towarzystwo przezabawnego kapitana. Po rejsie udaliśmy się na obiad, podczas którego zjadłam przepyszne gnocchi a'la Sorrento i wypiłam najlepsze mrożone espresso na świecie!





Po obiedzie postanowiliśmy zwiedzić wyspę na pieszo. W tym celu udaliśmy się do kolejki, która prowadzi na górną część wyspy, a następnie na spacer krętymi uliczkami aż do punktu widokowego. Mieliśmy okazje oglądać kilkanaście pięknych hoteli i zupełnie nie dziwi mnie, dlaczego Capri jest tak oblężona i wybierana na miejsce wypoczynku przez wiele sław. Mimo wielkich nadziei nie udało nam się spotkać ani Beyonce, ani Cobe'a Bryanta jednak widoki wszystko nam wynagrodziły.








Na sam koniec wycieczki, w oczekiwaniu na prom powrotny udaliśmy się na plaże niedaleko portu. Plaza jest kamienista i dość mała, jednak lazurowa woda i piękne widoki wynagradzają kłopotliwe zejście do wody. Przy okazji można zakupić w pobliskiej kawiarence pyszne lody i posilić się nimi w oczekiwaniu na zachód słońca. Po powrocie do Sorrento udało nam się zjeść jeszcze kolacje w mieście, w uroczej restauracji Cafe Latino, którą serdecznie polecam.

Po dwóch intensywnych dniach kolejny dzień zdecydowaliśmy się na całodniowy wypoczynek na plaży. Padło na Sorrento. Na półwyspie Sorrento i w jego okolicach, większość plaż jest prywatna i należy za nie płacić. Plaża w Sorrento właśnie taka jest i koszt wypożyczenia leżaka wynosi ok. 15 Euro. Sorrento nie posiada typowej, szerokiej plaży, ze względu na czterometrowe klify otaczające wybrzeże. Z tego względu większość leżaków rozłożonych jest na drewnianych podestach znajdujących się w morzu. Na początku to rozwiązanie nie do końca mi się podobało, ale dzięki temu, że praktycznie znajdujesz się w morzu, bryza morska dosłownie ratuje Ci tyłek w upale.






Ten dzień plażowania bardzo nam się przydał, bo następny nie był już tak spokojny. Wybraliśmy się na wycieczkę samochodem po wybrzeżu, planując zwiedzić Ravello, Amalfi i Positano. Ponieważ wyjechaliśmy dość wcześnie, ta misja wydawała się nam realna, jednak po wycieczce do Ravello, parkingi w Amalfi nie chciały już nas przyjąć. Na przyszłość wybiorę się na całodniową wycieczkę promem, który uwzględnia kilkunastominutowe zejścia do poszczególnych miast. Mimo wszystko udało nam się zwiedzić nie tylko Ravello, ale tez pobieżnie Positano, Amalfi zaś kilkukrotnie podziwiać z okna samochodu.





Ravello to niewielkie miasteczko położone na wzniesieniu powyżej Amalfi. Rozciąga się z niego niezwykły widok na zatokę i pobliskie miasta. W Ravello znajduje się niewielki placyk z ryneczkiem, gdzie udaliśmy się na kawę.
Z braku miejsc do parkowania w Amalfi udaliśmy się na obiad poza granice miasta, do malowniczej restauracji z widokiem na miasto. Po obiedzie udaliśmy się do Positano. Tam wybraliśmy się na krotki spacer w stronę wybrzeża, wąskimi uliczkami pomiędzy domami gościnnymi w kierunku plaży. Tam spędziliśmy kilka godzin, delektując się słońcem i pysznymi przekąskami. Czułam się jak bohaterka filmu z lat 50 i 60 XX wieku, obserwując kąpiących się w pobliżu skal ludzi. Jakby czas stanął w miejscu.









Na koniec dnia, wybraliśmy się na samochodową wycieczkę brzegiem morza. Po ok. 1h jazdy dotarliśmy do małego parkingu, za którym znaleźliśmy najbardziej uroczą plażę w okolicy. Wyglądała jak odtworzona z wszystkich części Niebiańskiej Laguny. Tym razem zrezygnowałam z kąpieli, bo prądy były zbyt mocne jak dla mnie tego dnia, jednak sam widok tak uroczego miejsca wprawiał mnie w pozytywny nastrój. Plaza mieści się na terenie dawnego hotelu i wstęp na nią jest płatny ok. 15 Euro. Na miejscu znajduje się bar, w którym można zamówić przekąski bądź drinki.

Następnego dnia zakończyliśmy nasz pobyt na półwyspie Sorrento i udaliśmy się do Neapolu. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Pompejach, by zwiedzić to starożytne miasto, które ucierpiało w wyniku wulkanu. Porażająca jest skala tragedii, jaka musiała dotknąć mieszkających tu ludzi — to dosłownie cmentarna pamiątka tej starożytnej kultury. Dzięki pracom archeologów możemy sobie wyobrazić jak, wyglądało ich życie, choć prawie 40-stopniowy upał nie ułatwiał nam zadania. Na szczęście na miejscu znajdziecie restaurację, gdzie można coś przekąsić i schłodzić się odrobinę.

Po prawie dwugodzinnym zwiedzaniu pojechaliśmy w końcu do Neapolu. Tu zatrzymaliśmy się na noc w hotelu i wygłodniali udaliśmy się spacerem do jednej z najsłynniejszych pizzerii w mieście.

To właśnie tu Julia Roberts zajadała się Margherita na pocieszenie po przykrym rozwodzie. Restauracja działa od ponad 100 lat nieprzerwanie, a menu jest bardzo krótkie — serwują bowiem jedynie Marinare i Margherite. Z ich strony internetowej dowiedziałam się, iż ciasta wypiekane są na bazie tradycyjnych przepisów i to jest sekret ich powalającej pizzy. My zdecydowaliśmy się na spróbowanie obu i choć ja zajadałam się Marinara, bardziej polecam Margherite, bo jest wprost wyśmienita. Co do samego zwiedzania Neapolu, po intensywnych kilku dniach, zdecydowaliśmy się jednak zostać w hotelu i odpocząć przed wylotem następnego dnia. W takim wypadku, jedyne co mi pozostaje to wrócić tu jeszcze raz, co z wielką przyjemnością zrobię.

Komentarze

Popularne posty